Przyszła kiedy byłam sama.
Zniechęcona, udręczona... przyzwyczajona.
Ta.
Zjawiła się niespodziewanie.
Jakby wiedziała, że... oczy aż łzawią ze zmęczenia.
Po co przyszła?
Czy dlatego, że z natury jest złośliwa?
Czy aby zadośćuczynić?
Spowodowała lekki powiew, gwałtowne poruszenie - sprzeciw dla pozoru.
Uniosła w górę w słodkiej ekstazie ... i nagle zobojętniała.
Niechęcią wcisnęła wszystko w zobojętniały rytm.
Miłość znowu nas wykpiła.
Kiedy przyjdzie znowu...
Kiedy przyjdzie?
Przecież dopiero co poszło!
I kłamała, że było jej po drodze !
dzisaij stronę odwiedziło 24611 odwiedzający (60304 wejścia)